Wchodząc
do klubu, czuła lekki wpływ alkoholu na swój organizm. To Ola miała być jutro
kierowcą, więc sama pozwoliła sobie na więcej kolejek z uczelnianym
towarzystwem. Ci rozpierzchli się po lokalu, jedni do toalety, drudzy do baru.
One wybrały parkiet. Grupką kilku dziewczyn stworzyły kółko. Z czasem zjawili
się ich koledzy, a w tym Leszek. Zdecydowanie zasługiwał na miano króla
parkietu. Tłum dziewczyn otoczył go z różnych stron. Szatynka posłała mu
rozbawiony uśmiech, zanim przepadł na dobre.
Marta odwróciła się do swojej
przyjaciółki, która świetnie się prezentowała w sukience w czerwono-czarną
kratkę, rozszerzaną od pasa do kolan. Wszystkie jej koleżanki prezentowały się
zachęcająco dla płci przeciwnej, dlatego co chwilę kolejni panowie prosili je
do tańca. Nawet Emilia znalazła się w ramionach jednego ze studentów. Szatynka
przeczekała moment nieobecności towarzyszek, subtelnie podrygując w miejscu.
Miała na sobie bawełnianą
sukienkę w szmaragdowym kolorze, odciętą pod biustem. Jedną ze swoich
ulubionych, ale i tak nie czuła się zbyt pewnie. Cieszyła się jedynie ze swoich
wygodnych butów na obcasie. Tomczak pomyślała o wszystkim. Doskonale wiedziała,
co lubi jej przyjaciółka. Dobrze, że zostawiła u niej trochę rzeczy na okres
wakacyjny, a nie wywiozła ich do rodzinnego domu.
Krąg tańczących powoli wracał do
pierwotnej wielkości. Zabawa się rozkręcała. Dziewczyny powoli przeczesywały
parkiet wzrokiem w poszukiwaniu ciekawych męskich osobników. Nagle kilka z
podekscytowaniem zaczęło wpatrywać się w kogoś za plecami Niesnasek. Ta tylko
się zaśmiała, widząc ich umizgi. Lekko drgnęła, gdy poczuła czyjąś dłoń na
plecach. Natychmiast się odwróciła.
~~~~
Wbrew
pozorom trochę zajęło im przygotowanie się do wyjścia. Mężczyźni też potrzebują
odrobiny czasu na doprowadzenie się do ładu. Prawie dziesięcioosobową grupą
wybrali się na imprezę, zaczynając wieczór od kolejki piwa. Nicolas mimochodem
od wejścia do klubu rozglądał się po parkiecie.
- Ktoś szuka swojej ukochanej –
roześmiał się Facundo, a reszta mu zawtórowała.
- Dajcie spokój. Żadna ukochana –
prychnął rozgrywający.
- A jednak masz nadzieję, że
przyjdzie – zauważył Karol z przebiegłym uśmiechem.
- Bo byliśmy tak genialni, żeby
mu podpowiedzieć ten wypad – Wrona przybił piątkę z Argentyńczykiem.
- To nic zobowiązującego – rzucił
chłopak, upijając kilka łyków z kufla.
- A jednak zjawiła się nasza
ślicznotka – Conte uśmiechnął się z satysfakcją, spoglądając w stronę tłumu
tańczących.
- Nasza? – wyrwało się brunetowi
oburzonym tonem. – Gdzie?
- Niedaleko sceny, po lewej –
przyjaciel pochylił się do niego, wskazując właściwy kierunek dyskretnie
palcem.
- To co? Pijemy za pierwszy
podryw Nico? – zaproponował Andrzej, po czym wszyscy stuknęli się szklanymi
kuflami.
Rozmowa toczyła się coraz
bardziej gładko i schodziła na trywialniejsze tematy. Brunet uczestniczył w
niej, ale nie omieszkał wpatrywać się w szatynkę tańczącą na parkiecie.
Przyszła. Dla niego? Chętnie by się tego dowiedział.
- Zamierzasz się tak gapić, czy
do niej podejdziesz? – szturchnął go Facu.
- Jeszcze nie wiem – mruknął.
- Uriarte, to jest impreza. Tu
się tańczy! – chłopak głośno odstawił puste naczynie na stół i ruszył w stronę
parkietu. – Jeśli ty nic nie robisz, to ja zrobię to za ciebie – mrugnął do
kumpla.
Rozgrywający zacisnął pięści, ale
przemilczał tą sytuację. Dlaczego los pokarał go takim towarzyszem? Nie miał przy nim najmniejszych
szans.
- Pies ogrodnika? – usłyszał głos
jednego z Polaków. Spojrzał w lewo, natrafiając na rozbawiony wzrok środkowego.
- Wcale nie.
- Jasne – otrzymał kuksańca w
bok. – Chyba chce cię zmotywować do działania.
- Przynajmniej zawsze
przetestuje, czy dziewczyny są zainteresowane mną, czy profitami bycia ze
sportowcem – uśmiechnął się krzywo Argentyńczyk. Ich stolik powoli się
wyludniał, bo reszta zgromadzonych też miała ochotę potańczyć.
- Myślę, że jeszcze jedno piwo
dobrze nam zrobi – stwierdził Wrona i kiwnął na kelnerkę.
- Z okazji męskiego wyjścia
zamierzasz się upić w trupa? – spytał rozbawiony obcokrajowiec.
- Skąd! Wytańczymy to – mrugnął
do niego brunet.
~~~~
- Facundo? – przystanęła na
chwilę z wrażenia.
- To ja. Cieszę się, że mnie
poznajesz – uśmiechnął się szeroko.
- Jasne. Jak mnie tu znalazłeś?
- To nie było trudne, bo ja też
ciebie pamiętam.
- Miło mi bardzo. – Czuła na
sobie ciekawskie spojrzenia koleżanek.
- Zatem nie będziesz miała nic
przeciwko, by poświęcić mi kilka piosenek, hmm? – sprawnie pochwycił ją w swoje
ręce.
- Jakbym śmiała odmówić –
odparła, lekko onieśmielona.
Conte był tak samo dobrym
tancerzem, jak siatkarzem. Dziewczyna wirowała na parkiecie, asekurowana przez
bruneta. Czuła się bardzo pewnie przy nim i tylko początkowo obawiała się jego
wygibasów. Kiedy prawie wylądowała twarzą w jego białej koszulce z wycięciem w
kształcie litery v, odkryła całkiem przyjemny zapach perfum. Argentyńczyk
ogólnie prezentował się jako chodzące pożądanie, ale nie wzbudzał w niej zbyt
głębokich uczuć. Nawet gdy jego dłonie wylądowały niebezpiecznie nisko na talii
szatynki.
- Chyba mam dla ciebie
niespodziankę.
- Dla mnie? – spojrzała na niego
zaskoczona, a on ją odwrócił do siebie plecami, lekko obejmując na brzuchu.
- Spójrz tam – chłopak kiwnął
głową w stronę stolików po drugiej stronie lokalu. Trwając ciągle w tej samej
pozycji z przyjmującym i kołysząc się w rytm muzyki, wytężyła wzrok. Po chwili
dostrzegła to, czego szukała cały wieczór, a raczej tego. Brunet siedział z
kuflem w ręce i smętnym spojrzeniem. Po chwili również patrzył w jej stronę,
jakby go przyciągnęła myślami. Szatynka uśmiechnęła się nieśmiało, czekając na
jakąś reakcję chłopaka. Ten jednak odwzajemnił grymas na bardzo krótko i szybko
odwrócił wzrok.
- Jest zazdrosny – ponownie
usłyszała głos Facundo przy swoim uchu.
- Bez przesady, nie ma o co –
wzruszyła ramionami.
- Ślicznie wyglądasz – mrugnął do
niej, po czym przechylił ją znienacka przez ramię.
- Facu – wydyszała, po
przywróceniu jej do pionu, i mocno uczepiła się siatkarza. – Daj żyć.
- Ach Marta, Marta – zaśmiał się
serdecznie. – Muszę uciekać, zanim Uriarte przyjdzie rozszarpać mnie na
strzępy.
- Jestem pewna, że nic takiego
nie przyszło mu do głowy.
- A ja jestem pewien, że jeśli on
nie ruszy tyłka, to zatańczę z tobą mniej grzecznie – szybko cmoknął policzek
dziewczyny, oddalając się do baru.
- Martuś, właśnie tańczyłaś z
Facundo Conte – syknęła Ola blisko jej twarzy.
- Wiem, też jestem w szoku. Pół
Skry tu jest – Niesnasek podzieliła się lokalizacją stolika sportowców.
- Fuck, nawet ta sierota o kulach
się tu doczołgała – druga z dziewczyn nie miała zbyt zadowolonej miny.
- Ostatnie wasze starcie nie było
takie złe – wyrwało się Marcie, za co dostała kuksańca.
- Jasne, bo myśli, że może robić,
co mu się żywnie podoba. Oby tej kalece nie zamarzył się podbój parkietu –
jęknęła.
~~~~
-
Biedny Włodi. Naszprycowali go lekami i cały wieczór o suchym pysku –
zarechotał Wrona.
- Za to widzę, że ty pijesz za
nas dwóch – zmierzył go spojrzeniem Wojtek.
- Spoko. Jak tylko się wyliżesz,
to też gdzieś pójdziemy – szatyn otrzymał potężne klepnięcie w plecy.
- Z wyczuciem, stary, bo zaraz mi
żebra połamiesz – jęknął.
Dalej okupowali swoje miejsca,
gdy do stolika powrócił argentyński przyjmujący. Czuł na sobie spojrzenie
przyjaciela. Uśmiechnął się do niego szeroko, upijając kilka łyków z jego
kufla.
- Jak tam? Dalej wysiadujecie
jaja? – brunet rozejrzał się po zgromadzonych.
- Ja chętnie potańczę! – zerwał się
Andrzej.
Nicolas milczał zawzięcie. Nie
zamierzał o nic wypytywać, by nie dać towarzyszowi satysfakcji.
- Powiedziałem jej, że jesteś –
zagaił Facundo.
- Tak?
- Nie udawaj głupiego. Widziałeś,
że się patrzy. Ucieszyła się – kontynuował.
- Co w związku z tym? – spytał niższy
brunet.
- Mógłbyś się chociaż przywitać.
Przypominam, że to ty ją tu zaprosiłeś.
- Nie odpuścicie mi przez cały
wieczór, co? – mruknął rozgrywający.
- Myślałem, że umiesz się
obchodzić z kobietami – szturchnął go Włodarczyk.
- Całe szczęście, że mam przy
sobie grono specjalistów – prychnął.
- Nie masz się czego bać. Wcale
mnie nie podrywała – pocieszył go po cichu kumpel.
Gdy został w loży tylko on i
Wojciech, kompletnie nie wiedział, co począć. Wrona okupował toaletę, a reszta
parkiet. Nie trudno było im o partnerki. Nicolas co jakiś czas sprawdzał
położenie zielonej sukienki.
- Mną nie musisz się przejmować,
jak coś – rzucił przyjmujący z uśmiechem.
- Sam nie wiem…
- Serio. Zaraz któryś z chłopaków
wróci, a ty skorzystaj z chwili, gdy cię nie obserwują – poradził mu.
Chłopak rozejrzał się niepewnie,
po czym odstawił kufel na stół.
- No cóż, raz się żyje –
westchnął i wstał z miejsca.
~~~~
Pokręciła
głową ze śmiechem. Kolejny adorator oddzielił Aleksandrę od niej. Szatynka
zerknęła w stronę znajomych. Znów zapanowało rozproszenie, a ona nie będzie
stała tu sama jak dziwoląg. Odwróciła się z zamiarem udania się w miejsce,
gdzie mogłaby w spokoju podpierać ścianę.
Nie zrobiła zbyt wielu kroków, bo
wpadła na kogoś. Twarzą zetknęła się z
granatową koszulką i obojczykiem o zdecydowanie męskim zapachu. Czyjaś ręka
przytrzymała ją za plecy w ratunkowym odruchu.
- Przepraszam bardzo – zaczęła dziewczyna,
nim podniosła głowę.
- Cała przyjemność po mojej
stronie – usłyszała po angielsku. Dzięki butom na obcasie, osobnik był od niej
wyższy tylko o niecałą głowę. Rozpoznała głos, ale i tak ze zdziwieniem
spojrzała lekko pod górę.
- Nicolas – stwierdziła po
chwili, doprowadzając się do porządku.
- Marta – odpowiedział z
uśmiechem. Opuścił rękę, a jego towarzyszka zrobiła krok do tyłu. Oboje nie
wiedzieli, co powiedzieć, więc tylko patrzyli na siebie.
- Jeszcze raz przepraszam.
Właśnie usuwałam się z parkietu.
- Nic nie szkodzi.
- Nie chcę przeszkadzać… -
zaczęła, czując się coraz bardziej niezręcznie.
- Co ty. Właściwie… Przyszedłem
do ciebie – przyznał brunet.
- Widziałeś mnie? – spytała, już
po chwili czując kompletne zażenowanie. On tylko wyciągnął w jej kierunku rękę
i pytająco uniósł brew. Przeniosła wzrok z twarzy chłopaka na jego dłoń, po
czym niepewnie ją chwyciła. Zaprowadził ją w dalszą część parkietu. Delikatnie
położył rękę na łopatce niebieskookiej, czując jak ona wspiera się o jego
ramię. Uśmiechali się d siebie, nic nie mówiąc. Poruszali się sprawnie w takt
muzyki. Marta pozwoliła się poprowadzić w tańcu, nie próbowała przejąć
dowodzenia.
- Chyba jesteśmy na cenzurowanym –
powiedziała i kiwnęła głową w stronę loż. Uriarte przewrócił oczami i ciężko
wstchnął.
- Z nimi gdzieś wyjść…
- Nie denerwuj się. Przywykniesz
do ich charakterów – pocieszyła go.
- Doprawdy, da się? – udał zdziwienie,
rozśmieszając towarzyszkę.
Gdy ją obrócił, jej włosy
wirowały razem z nią, delikatnie muskając jego twarz. Coraz śmielej czuli się
ze sobą, jak również w tańcu. Zwłaszcza szybsze rytmy pozwoliły im się
rozkręcić i spożytkować miejsce na parkiecie.
Marta najbardziej lubiła momenty, gdy po obrotach ponownie lądowała w
ramionach bruneta. Uśmiechał się do niej cały czas, co powodowało mnóstwo ciepła
rozlewającego się wewnątrz jej ciała. Za plecami Uriarte dostrzegła Olę,
szczerzącą się głupkowato i strzelającą brwiami.
~~~~
- Patrzcie jak sobie ładnie Nico
radzi! Moja krew – Wrona bił się w pierś.
- Gdyby brał przykład z ciebie,
to by się ledwo słaniał na nogach – prychnął Włodarczyk.
- O przepraszam, ja sobie
świetnie radzę – środkowy zeskoczył na podłogę, jakimś cudem nie tracąc
równowagi. – W tańcu również!
Andrzej powoli wtapiał się w tłum
tańczących, mimo ponadprzeciętnego wzrostu. Lekko kołysał się na boki, szukając
potencjalnej partnerki. Zmrużył oczy. Zlokalizował rozgrywającego z jego
wybranką, a potem mignęła mu jeszcze jedna znajoma twarz.
- Cześć – wykrzyczał do
przechodzącej obok niego szatynki. Ta rozejrzała się wokół i utkwiła w brunecie
zaskoczone spojrzenie.
- No cześć.
- My się znamy – zauważył siatkarz.
– Czekaj, ze szpitala! To ty! Włodi histeryzował, że go uszkodzisz – olśniło
go.
- Tak, to ja – zaśmiała się na
wspomnienie praktyki.
- Wiesz, że on też tu jest? Ale
będzie miał minę – nawijał dalej, nie dostrzegając nagłej paniki na twarzy
Aleksandry.
- Super, niestety muszę iść do
toalety – próbowała się wykręcić.
- O, to po drodze – złapał ją za
ramię i pociągnął w stronę stołu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam i gratuluję cierpliwości i wytrwałości, jeśli jeszcze tu jesteście ;)
W końcu pożegnałam sesję, wróciłam do domu i rozpoczęłam praktyki. Byle do sierpnia ;)
Och i musicie mi wybaczyć, ale trochę ta impreza się pociągnie w najbliższych odcinkach :P tyle się dzieje, nie da rady w jednym pomieścić :P
Och i musicie mi wybaczyć, ale trochę ta impreza się pociągnie w najbliższych odcinkach :P tyle się dzieje, nie da rady w jednym pomieścić :P
Dobra wiadomość, to taka, że zastanawiam się, czy nie zacząć pisać dłuższych, żeby nie wyszło mi z tego opowiadania 50 rozdziałów ;)
Do usłyszenia, niedługo!