środa, 15 lipca 2015

Siódmy

                Wchodząc do klubu, czuła lekki wpływ alkoholu na swój organizm. To Ola miała być jutro kierowcą, więc sama pozwoliła sobie na więcej kolejek z uczelnianym towarzystwem. Ci rozpierzchli się po lokalu, jedni do toalety, drudzy do baru. One wybrały parkiet. Grupką kilku dziewczyn stworzyły kółko. Z czasem zjawili się ich koledzy, a w tym Leszek. Zdecydowanie zasługiwał na miano króla parkietu. Tłum dziewczyn otoczył go z różnych stron. Szatynka posłała mu rozbawiony uśmiech, zanim przepadł na dobre.
Marta odwróciła się do swojej przyjaciółki, która świetnie się prezentowała w sukience w czerwono-czarną kratkę, rozszerzaną od pasa do kolan. Wszystkie jej koleżanki prezentowały się zachęcająco dla płci przeciwnej, dlatego co chwilę kolejni panowie prosili je do tańca. Nawet Emilia znalazła się w ramionach jednego ze studentów. Szatynka przeczekała moment nieobecności towarzyszek, subtelnie podrygując w miejscu.
Miała na sobie bawełnianą sukienkę w szmaragdowym kolorze, odciętą pod biustem. Jedną ze swoich ulubionych, ale i tak nie czuła się zbyt pewnie. Cieszyła się jedynie ze swoich wygodnych butów na obcasie. Tomczak pomyślała o wszystkim. Doskonale wiedziała, co lubi jej przyjaciółka. Dobrze, że zostawiła u niej trochę rzeczy na okres wakacyjny, a nie wywiozła ich do rodzinnego domu.
Krąg tańczących powoli wracał do pierwotnej wielkości. Zabawa się rozkręcała. Dziewczyny powoli przeczesywały parkiet wzrokiem w poszukiwaniu ciekawych męskich osobników. Nagle kilka z podekscytowaniem zaczęło wpatrywać się w kogoś za plecami Niesnasek. Ta tylko się zaśmiała, widząc ich umizgi. Lekko drgnęła, gdy poczuła czyjąś dłoń na plecach. Natychmiast się odwróciła.

~~~~

                Wbrew pozorom trochę zajęło im przygotowanie się do wyjścia. Mężczyźni też potrzebują odrobiny czasu na doprowadzenie się do ładu. Prawie dziesięcioosobową grupą wybrali się na imprezę, zaczynając wieczór od kolejki piwa. Nicolas mimochodem od wejścia do klubu rozglądał się po parkiecie.
- Ktoś szuka swojej ukochanej – roześmiał się Facundo, a reszta mu zawtórowała.
- Dajcie spokój. Żadna ukochana – prychnął rozgrywający.
- A jednak masz nadzieję, że przyjdzie – zauważył Karol z przebiegłym uśmiechem.
- Bo byliśmy tak genialni, żeby mu podpowiedzieć ten wypad – Wrona przybił piątkę z Argentyńczykiem.
- To nic zobowiązującego – rzucił chłopak, upijając kilka łyków z kufla.
- A jednak zjawiła się nasza ślicznotka – Conte uśmiechnął się z satysfakcją, spoglądając w stronę tłumu tańczących.
- Nasza? – wyrwało się brunetowi oburzonym tonem. – Gdzie?
- Niedaleko sceny, po lewej – przyjaciel pochylił się do niego, wskazując właściwy kierunek dyskretnie palcem.
- To co? Pijemy za pierwszy podryw Nico? – zaproponował Andrzej, po czym wszyscy stuknęli się szklanymi kuflami.
Rozmowa toczyła się coraz bardziej gładko i schodziła na trywialniejsze tematy. Brunet uczestniczył w niej, ale nie omieszkał wpatrywać się w szatynkę tańczącą na parkiecie. Przyszła. Dla niego? Chętnie by się tego dowiedział.
- Zamierzasz się tak gapić, czy do niej podejdziesz? – szturchnął go Facu.
- Jeszcze nie wiem – mruknął.
- Uriarte, to jest impreza. Tu się tańczy! – chłopak głośno odstawił puste naczynie na stół i ruszył w stronę parkietu. – Jeśli ty nic nie robisz, to ja zrobię to za ciebie – mrugnął do kumpla.
Rozgrywający zacisnął pięści, ale przemilczał tą sytuację. Dlaczego los pokarał go takim  towarzyszem? Nie miał przy nim najmniejszych szans.
- Pies ogrodnika? – usłyszał głos jednego z Polaków. Spojrzał w lewo, natrafiając na rozbawiony wzrok środkowego.
- Wcale nie.
- Jasne – otrzymał kuksańca w bok. – Chyba chce cię zmotywować do działania.
- Przynajmniej zawsze przetestuje, czy dziewczyny są zainteresowane mną, czy profitami bycia ze sportowcem – uśmiechnął się krzywo Argentyńczyk. Ich stolik powoli się wyludniał, bo reszta zgromadzonych też miała ochotę potańczyć.
- Myślę, że jeszcze jedno piwo dobrze nam zrobi – stwierdził Wrona i kiwnął na kelnerkę.
- Z okazji męskiego wyjścia zamierzasz się upić w trupa? – spytał rozbawiony obcokrajowiec.
- Skąd! Wytańczymy to – mrugnął do niego brunet.

~~~~

- Facundo? – przystanęła na chwilę z wrażenia.
- To ja. Cieszę się, że mnie poznajesz – uśmiechnął się szeroko.
- Jasne. Jak mnie tu znalazłeś?
- To nie było trudne, bo ja też ciebie pamiętam.
- Miło mi bardzo. – Czuła na sobie ciekawskie spojrzenia koleżanek.
- Zatem nie będziesz miała nic przeciwko, by poświęcić mi kilka piosenek, hmm? – sprawnie pochwycił ją w swoje ręce.
- Jakbym śmiała odmówić – odparła, lekko onieśmielona.
Conte był tak samo dobrym tancerzem, jak siatkarzem. Dziewczyna wirowała na parkiecie, asekurowana przez bruneta. Czuła się bardzo pewnie przy nim i tylko początkowo obawiała się jego wygibasów. Kiedy prawie wylądowała twarzą w jego białej koszulce z wycięciem w kształcie litery v, odkryła całkiem przyjemny zapach perfum. Argentyńczyk ogólnie prezentował się jako chodzące pożądanie, ale nie wzbudzał w niej zbyt głębokich uczuć. Nawet gdy jego dłonie wylądowały niebezpiecznie nisko na talii szatynki.
- Chyba mam dla ciebie niespodziankę.
- Dla mnie? – spojrzała na niego zaskoczona, a on ją odwrócił do siebie plecami, lekko obejmując na brzuchu.
- Spójrz tam – chłopak kiwnął głową w stronę stolików po drugiej stronie lokalu. Trwając ciągle w tej samej pozycji z przyjmującym i kołysząc się w rytm muzyki, wytężyła wzrok. Po chwili dostrzegła to, czego szukała cały wieczór, a raczej tego. Brunet siedział z kuflem w ręce i smętnym spojrzeniem. Po chwili również patrzył w jej stronę, jakby go przyciągnęła myślami. Szatynka uśmiechnęła się nieśmiało, czekając na jakąś reakcję chłopaka. Ten jednak odwzajemnił grymas na bardzo krótko i szybko odwrócił wzrok.
- Jest zazdrosny – ponownie usłyszała głos Facundo przy swoim uchu.
- Bez przesady, nie ma o co – wzruszyła ramionami.
- Ślicznie wyglądasz – mrugnął do niej, po czym przechylił ją znienacka przez ramię.
- Facu – wydyszała, po przywróceniu jej do pionu, i mocno uczepiła się siatkarza. – Daj żyć.
- Ach Marta, Marta – zaśmiał się serdecznie. – Muszę uciekać, zanim Uriarte przyjdzie rozszarpać mnie na strzępy.
- Jestem pewna, że nic takiego nie przyszło mu do głowy.
- A ja jestem pewien, że jeśli on nie ruszy tyłka, to zatańczę z tobą mniej grzecznie – szybko cmoknął policzek dziewczyny, oddalając się do baru.
- Martuś, właśnie tańczyłaś z Facundo Conte – syknęła Ola blisko jej twarzy.
- Wiem, też jestem w szoku. Pół Skry tu jest – Niesnasek podzieliła się lokalizacją stolika sportowców.
- Fuck, nawet ta sierota o kulach się tu doczołgała – druga z dziewczyn nie miała zbyt  zadowolonej miny.
- Ostatnie wasze starcie nie było takie złe – wyrwało się Marcie, za co dostała kuksańca.
- Jasne, bo myśli, że może robić, co mu się żywnie podoba. Oby tej kalece nie zamarzył się podbój parkietu – jęknęła.

~~~~

                - Biedny Włodi. Naszprycowali go lekami i cały wieczór o suchym pysku – zarechotał Wrona.
- Za to widzę, że ty pijesz za nas dwóch – zmierzył go spojrzeniem Wojtek.
- Spoko. Jak tylko się wyliżesz, to też gdzieś pójdziemy – szatyn otrzymał potężne klepnięcie w plecy.
- Z wyczuciem, stary, bo zaraz mi żebra połamiesz – jęknął.
Dalej okupowali swoje miejsca, gdy do stolika powrócił argentyński przyjmujący. Czuł na sobie spojrzenie przyjaciela. Uśmiechnął się do niego szeroko, upijając kilka łyków z jego kufla.
- Jak tam? Dalej wysiadujecie jaja? – brunet rozejrzał się po zgromadzonych.
- Ja chętnie potańczę! – zerwał się Andrzej.
Nicolas milczał zawzięcie. Nie zamierzał o nic wypytywać, by nie dać towarzyszowi satysfakcji.
- Powiedziałem jej, że jesteś – zagaił Facundo.
- Tak?
- Nie udawaj głupiego. Widziałeś, że się patrzy. Ucieszyła się – kontynuował.
- Co w związku z tym? – spytał niższy brunet.
- Mógłbyś się chociaż przywitać. Przypominam, że to ty ją tu zaprosiłeś.
- Nie odpuścicie mi przez cały wieczór, co? – mruknął rozgrywający.
- Myślałem, że umiesz się obchodzić z kobietami – szturchnął go Włodarczyk.
- Całe szczęście, że mam przy sobie grono specjalistów – prychnął.
- Nie masz się czego bać. Wcale mnie nie podrywała – pocieszył go po cichu kumpel.
Gdy został w loży tylko on i Wojciech, kompletnie nie wiedział, co począć. Wrona okupował toaletę, a reszta parkiet. Nie trudno było im o partnerki. Nicolas co jakiś czas sprawdzał położenie zielonej sukienki.
- Mną nie musisz się przejmować, jak coś – rzucił przyjmujący z uśmiechem.
- Sam nie wiem…
- Serio. Zaraz któryś z chłopaków wróci, a ty skorzystaj z chwili, gdy cię nie obserwują – poradził mu.
Chłopak rozejrzał się niepewnie, po czym odstawił kufel na stół.
- No cóż, raz się żyje – westchnął i wstał z miejsca.

~~~~

                Pokręciła głową ze śmiechem. Kolejny adorator oddzielił Aleksandrę od niej. Szatynka zerknęła w stronę znajomych. Znów zapanowało rozproszenie, a ona nie będzie stała tu sama jak dziwoląg. Odwróciła się z zamiarem udania się w miejsce, gdzie mogłaby w spokoju podpierać ścianę.
Nie zrobiła zbyt wielu kroków, bo wpadła  na kogoś. Twarzą zetknęła się z granatową koszulką i obojczykiem o zdecydowanie męskim zapachu. Czyjaś ręka przytrzymała ją za plecy w ratunkowym odruchu.
- Przepraszam bardzo – zaczęła dziewczyna, nim podniosła głowę.
- Cała przyjemność po mojej stronie – usłyszała po angielsku. Dzięki butom na obcasie, osobnik był od niej wyższy tylko o niecałą głowę. Rozpoznała głos, ale i tak ze zdziwieniem spojrzała lekko pod górę.
- Nicolas – stwierdziła po chwili, doprowadzając się do porządku.
- Marta – odpowiedział z uśmiechem. Opuścił rękę, a jego towarzyszka zrobiła krok do tyłu. Oboje nie wiedzieli, co powiedzieć, więc tylko patrzyli na siebie.
- Jeszcze raz przepraszam. Właśnie usuwałam się z parkietu.
- Nic nie szkodzi.
- Nie chcę przeszkadzać… - zaczęła, czując się coraz bardziej niezręcznie.
- Co ty. Właściwie… Przyszedłem do ciebie – przyznał brunet.
- Widziałeś mnie? – spytała, już po chwili czując kompletne zażenowanie. On tylko wyciągnął w jej kierunku rękę i pytająco uniósł brew. Przeniosła wzrok z twarzy chłopaka na jego dłoń, po czym niepewnie ją chwyciła. Zaprowadził ją w dalszą część parkietu. Delikatnie położył rękę na łopatce niebieskookiej, czując jak ona wspiera się o jego ramię. Uśmiechali się d siebie, nic nie mówiąc. Poruszali się sprawnie w takt muzyki. Marta pozwoliła się poprowadzić w tańcu, nie próbowała przejąć dowodzenia.
- Chyba jesteśmy na cenzurowanym – powiedziała i kiwnęła głową w stronę loż. Uriarte przewrócił oczami i ciężko wstchnął.
- Z nimi gdzieś wyjść…
- Nie denerwuj się. Przywykniesz do ich charakterów – pocieszyła go.
- Doprawdy, da się? – udał zdziwienie, rozśmieszając towarzyszkę.
Gdy ją obrócił, jej włosy wirowały razem z nią, delikatnie muskając jego twarz. Coraz śmielej czuli się ze sobą, jak również w tańcu. Zwłaszcza szybsze rytmy pozwoliły im się rozkręcić i spożytkować miejsce na parkiecie.  Marta najbardziej lubiła momenty, gdy po obrotach ponownie lądowała w ramionach bruneta. Uśmiechał się do niej cały czas, co powodowało mnóstwo ciepła rozlewającego się wewnątrz jej ciała. Za plecami Uriarte dostrzegła Olę, szczerzącą się głupkowato i strzelającą brwiami.

~~~~

- Patrzcie jak sobie ładnie Nico radzi! Moja krew – Wrona bił się w pierś.
- Gdyby brał przykład z ciebie, to by się ledwo słaniał na nogach – prychnął Włodarczyk.
- O przepraszam, ja sobie świetnie radzę – środkowy zeskoczył na podłogę, jakimś cudem nie tracąc równowagi. – W tańcu również!
Andrzej powoli wtapiał się w tłum tańczących, mimo ponadprzeciętnego wzrostu. Lekko kołysał się na boki, szukając potencjalnej partnerki. Zmrużył oczy. Zlokalizował rozgrywającego z jego wybranką, a potem mignęła mu jeszcze jedna znajoma twarz.
- Cześć – wykrzyczał do przechodzącej obok niego szatynki. Ta rozejrzała się wokół i utkwiła w brunecie zaskoczone spojrzenie.
- No cześć.
- My się znamy – zauważył siatkarz. – Czekaj, ze szpitala! To ty! Włodi histeryzował, że go uszkodzisz – olśniło go.
- Tak, to ja – zaśmiała się na wspomnienie praktyki.
- Wiesz, że on też tu jest? Ale będzie miał minę – nawijał dalej, nie dostrzegając nagłej paniki na twarzy Aleksandry.
- Super, niestety muszę iść do toalety – próbowała się wykręcić.
- O, to po drodze – złapał ją za ramię i pociągnął w stronę stołu.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam i gratuluję cierpliwości i wytrwałości, jeśli jeszcze tu jesteście ;)
W końcu pożegnałam sesję, wróciłam do domu i rozpoczęłam praktyki. Byle do sierpnia ;)

Och i musicie mi wybaczyć, ale trochę ta impreza się pociągnie w najbliższych odcinkach :P tyle się dzieje, nie da rady w jednym pomieścić :P
Dobra wiadomość, to taka, że zastanawiam się, czy nie zacząć pisać dłuższych, żeby nie wyszło mi z tego opowiadania 50 rozdziałów ;)

Do usłyszenia, niedługo!