Inga o mały włos nie spadła ze
schodów w hallu głównym, gdy zobaczyła postać siatkarza, opierającego się o
jeden z filarów na dole. Koleżanki tylko zagwizdały znacząco, a inne dziewczyny
spoglądały na chłopaka z niemałym zainteresowaniem.
Po chwili Andrzej ją zauważył i
zaczął wspinaczkę po schodach. Spotkali się w połowie drogi. Pochylił się, by
ucałować jej policzek.
- O czymś zapomniałam? – spytała niepewnie.
- Skąd. To tak spontanicznie.
Teraz wybieraj: albo wracamy i ja gotuję albo jemy na mieście – zaproponował w
trakcie drogi do samochodu.
- Eee… To jaką knajpę polecasz? –
spytała, po czym zaśmiali się oboje. Tak dawno nie byli swobodni w swoim
towarzystwie.
Zasiedli przy stole przykrytym
fioletowym obrusem i oboje zanurkowali w menu restauracji.
- Chyba nie powinieneś się
obżerać przed treningiem, co? – zerknęła na chłopaka.
- Przecież powietrzem nie mogę
żyć – wyszczerzył się. – Obiad musi być.
- Już ja powiem Miguelowi, czemu
zamiast chudnąć, to ty tyjesz – pogroziła Inga z przebiegłym uśmieszkiem.
- Cii… Nie możesz mnie wydać bo
mi przydzieli ochroniarza, żeby pilnował mnie 24/7.
- Jeszcze jedna osoba w
mieszkaniu to byłby już tłok – przyznała.
- Zwłaszcza w sypialni – mruknął pod
nosem, ale brunetka to usłyszała i kopnęła go pod stołem w nogę.
- Ała! Chyba nie chcesz, żebym
skończył jak Włodi – jęknął.
- A temu co się stało?
- Staw skokowy. W dodatku
panikuje w szpitalu – skrzywił się Wrona.
- Biedaczek. Zanieś mu następnym
razem jakieś słodycze, żeby mu się humor poprawił – doradziła.
- Bez przesady, to nic wielkiego.
Szybko wróci do zespołu. Najwyżej nie pobaluje na rozpoczęciu sezonu. A
właśnie, pamiętasz?
- Jasne, nawet myślałam nad
kreacją – zapewniła.
- Ja nie chcę, żebyś się
zmuszała. Wystarczy powiedzieć – spoważniał.
- Przecież możemy jak najbardziej
wyjść razem. O co ci chodzi? – dziewczyna przyjrzała mu się niepewnie.
- Nie chcę, żebyś całe życie
robiła wszystko pode mnie. Właśnie dlatego siatkarzom psują się związki.
Kobiety chcą być niezależne i mieć swoje życie – tłumaczył trochę nieporadnie,
nie wiedząc czemu zszedł na taki temat.
- Spokojnie. Nie od razu jest
kolorowo, ale staram się znaleźć sobie zajęcie. Niedawno się przeprowadziliśmy –
dodała pocieszająco.
- Właśnie. Sprowadziłem się
tutaj, naraziłem na odtrącenie rodziny.
- Doskonale wiem, jak wygląda ta
sytuacja, ale to nie twoja wina. Chciałeś tutaj grać i przyjąłeś ofertę, jednak
to ja zaproponowałam wspólne mieszkanie.
- Inga – złapał ukochaną za dłonie.
– Nie zaczęliśmy dobrze w Bełchatowie jako para. Wiem i to wyczuwam. Nie chcę,
żebyś przeze mnie płakała.
Patrzyła uważnie na środkowego,
czuła jego delikatny dotyk, słyszała zmartwiony głos. Jednak rozmawiają o swoim związku i żadnemu z nich nie jest on
obojętny. Nie wszystko da się wyrazić słowami, można się porozumieć bez nich.
~~~~
Niechęć do słuchania narzekania
koleżanek wygnała ją na obiad na mieście, spacer i zakupy. Szatynka z ulgą
wyszła na świeże powietrze. W końcu pierwszy chłodniejszy dzień w tym tygodniu.
Narzuciła na siebie skórzaną kurtkę i ubrała trampki.
Do wyjazdu pozostało zaledwie
kilka dni z kolokwium zaliczeniowym na końcu. Mogła zacząć wcześniej naukę, ale
zawsze twierdziła, że nie potrzebuje aż tyle czasu. Ze spokojem skonsumowała
obiadowe danie z devolayem. Potem odwiedziła mały supermarket i z reklamówką w
ręce przemierzała parkowe alejki.
Dzień nadawał się na spacer.
Słońce świeciło popołudniowym blaskiem, jednak chłodny wiatr szumiał w
gałęziach drzew. Żałowała, że nie związała włosów. Bardzo lubiła je poddawać
działaniom powiewów, ale nie zawsze kierowały się w odpowiednią stronę.
Minutę później wystarczył moment,
by straciła widoczność na rzecz większości włosów zawianych na twarz. Poczuła,
jak w kogoś uderza.
- Przepraszam – rzuciła ze
skruchą i odeszła kawałek, żeby doprowadzić się do porządku.
- Wszystko w porządku? –
zapytanie w języku angielskim nakazało jej się odwrócić.
~~~~
Razem z Facundo i Andrzejem szli
spacerem na trening. Mieszkali niedaleko siebie i raz postanowili zostawić
samochody na parkingu. Rozmawiali o zbliżającym się sezonie i Polak wtajemniczał
ich w Plusligę. Nim przekonają się na własnej skórze, woleli zrobić mały
wywiad. Na razie wiedzieli tylko, że kibiców będzie mnóstwo.
- Przygotujcie się na piski
fanek. Będą chciały was stratować – zażartował brunet.
- Jakoś się je poskromi. Może
partnerką u boku? – zastanawiał się przyjmujący.
- Trochę to pomaga, owszem, ale
niektóre są zdolne do wszystkiego.
- Ja poproszę jak najmniej
psychicznych – odparł Uriarte.
- Damy radę.
Potem pogrążyli się w rozmowie o
wprowadzanych ustawieniach i komunikacji na boisku. Naprawdę czuli coraz więcej
energii, pomimo potężnej eksploatacji organizmu. Udane zagrania tłoczyły nowe
porcje endorfiny i adrenaliny do organizmu, aż człowiek zapominał o zmęczeniu,
dopóki nie rozbrzmiał gwizdek.
Najniższy brunet poczuł uderzenie
w ramię, lekko zataczając się do tyłu. Długowłosa dziewczyna potrąciła go.
Obejrzał się za siebie, lekko oszołomiony. Zobaczył szamoczącą się z zakupami i
własnymi włosami szatynkę.
- Wszystko w porządku? – zapytał z
grzeczności. Gdy fryzura osobniczki wróciła do pierwotnego stanu, Nicolas
doznał olśnienia.
- Jasne. Jeszcze raz przepraszam
za nieuwagę – wykrztusiła z siebie, chcąc jak najszybciej odejść.
- Marta, co ty tu robisz? - Zrobił kilka kroków w stronę odchodzącej
dziewczyny. Zatrzymała się i powoli odwróciła.
Siatkarz stał i uśmiechał się do
niej, tak jakby rozpoznał na ulicy starą znajomą. Oni widzieli się pierwszy raz
w życiu przed kilkoma dniami. Rozpoznał ją, wbrew jej nadziejom. Pewnie
pamiętał ją jako brudnego dziwoląga.
- Mam praktykę studencką, chyba
wspominałam –wyjaśniła Polka.
- Nico, jesteś w Polsce od
niedawna, a ty już masz tu jakieś znajome? – zapytał Andrzej, patrząc w
zdumieniu na scenkę przed sobą. – Proszę, jaki szybki.
- Przedstawisz nas? – Facundo objął
przyjaciela ramieniem, uśmiechając się szeroko do studentki.
- Facundo Conte, argentyński
przyjmujący, jeden z najlepszych na świecie, talent po ojcu Hugo. Cieszę się,
że gracie u nas z Nico. Miło mi, Marta Niesnasek.
Rozgrywający tylko się uśmiechnął
na wyraz twarzy kolegi. Ona doskonale orientowała się w siatkarskich tematach.
- A o mnie co powiesz? – podszedł
do nich środkowy, pesząc szatynkę swoją postawą.
- Że ty i Karol w jednym zespole
to mieszanka wybuchowa?
- Zgadzam się – przytaknął niższy
Argentyńczyk. – Długo tu będziesz?
- Do końca tygodnia, na szczęście
– westchnęła. – Bez urazy, ale to strasznie męczące. Chciałabym odpocząć.
- Pozwolę sobie zgadnąć, że byłaś
jednym z ludków w żółtych kaskach – dedukował Wrona.
- Taka dziewczyna w kopalni? –
przyjmujący obrzucił towarzyszkę taksującym spojrzeniem.
- Kolejni stereotypowi faceci.
Świetnie dam sobie radę. Pa – pomachała im, chcąc odejść.
- Może zaprosisz koleżankę na
mecz?
Uriarte spoglądał zdezorientowany
to na kolegów to na dziewczynę przed sobą. Wrona uderzył się dłonią w czoło.
- Żebym ja musiał ci podryw
wymyślać.
- Jaki mecz? Jaki podryw? – Marta
czuła się coraz dziwniej.
- Nieważne. Wpadnijcie do Energii
ze znajomymi. Będzie miał kto kibicować – zachęcał rozgrywający, który w końcu
się ożywił.
- Nie jest to czasem jakiś
zamknięty sparing?
- Po prostu nie ogłaszaliśmy w
mediach. Miejscowi kibice na pewno przyjdą.
- Zobaczymy. Miło było poznać –
pożegnała się ostatecznie. Chłopacy patrzyli na jej znikającą sylwetkę.
~~~~
Przewracając się na łóżku w
trakcie drzemki, analizowała meczową propozycję. Zawsze marzyła o meczu na żywo
w Bełchatowie. Czuła, że powinna podzielić się tą wieścią z innym entuzjastą
siatkówki pośród jej znajomych. Zapukała ostrożnie do pokoju chłopaków, a słysząc odzew, uchyliła drzwi.
- Cześć. Lesio, jest sprawa.
Podobno można na meczyk wpaść jutro.
- Ale że na Skrę? Właź i gadaj! –
wciągnął ją do środka i posadził na łóżku.
- Tak. Jakiś sparing
przedsezonowy. Nie miałam o tym pojęcia, ale dostałam cynka. – Nie zamierzała
zdradzać informatora.
- Coś mi tu kręcisz, ale wybaczam
ci za to info – pogroził brunet palcem.
- Zbierzesz ludzi? Może jest
jakiś plakat na mieście, to się dowiem szczegółów.
- Jasne, że pójdziemy ekipą, a
teraz chodź. Polecimy pod halę. Tam na pewno coś musi być.
W taki oto sposób z największym grupowym
wariatem przemierzyła pół Bełchatowa, ale nie na darmo. Faktycznie, skromny
plakat wisiał przy głównym wejściu. Leszek przybił dziewczynie piątkę.
- No, no. Martix, będzie zabawa!
Następny dzień zajęć minął
szatynce niezwykle szybko, gdyż myślami krążyła wokół siatkówki. Wydarzenia
poprzednich dni zdawały się być snem. Uśmiechnęła się do siebie, rozbijając
jeden z odłamków skalnych na pół.
- Matko, wyglądasz jak
psychopatka. Boję się ciebie. Masz niebezpieczne narzędzie w ręku – Ania cofnęła
się o kilka kroków.
- Ja bym jej nie denerwował. Może
wyobraża sobie, że to twoja głowa – dorzucił swoje trzy grosze Kuba. Roześmiali
się razem z Martą, widząc przerażoną minę koleżanki.
- Szkoda mojego młotka brudzić
krwią.
Jej koleżanki z
pokoju nie podzielały zafascynowania siatkówką, ale chociaż Emilię udało się
namówić na wyjście, kusząc wizją grupy wysportowanych facetów.
- Podziękujcie
Marcie za to wyjście – rzucił chłopak na zbiórce przed hotelem. Rozległy się
okrzyki i gwizdy.
- Lesz,
zginiesz marnie – syknęła, ruszając do przodu.
Na hali trafili
na rozgrzewkę drużyn i licznie gromadzących się kibiców. Całą ponad
dwudziestoosobową grupą usiedli w wolnym sektorze przy boisku.
- Dobra, przyznaję,
że Skra to nie moja ulubiona drużyna, ale rozruszajmy tę budę – wykrzyknął
prowodyr grupy. – Tak się bawi, tak się bawi Bełchatów!
Potrząsnęła
głową, widząc skaczącego kolegę, wciągającego do zabawy coraz więcej ludzi.
Leszek na fali był lepszy niż klub kibica w pełnym rynsztunku. Zazdrościła mu
tej swobody podczas bycia w centrum uwagi. Ściągnął na nich nawet spojrzenia
zawodników. Tego się obawiała, bo rozgrywający zaczął przyglądać się im
uważniej. Nie miała gdzie się schować, więc po prostu skurczyła się na
krzesełku. Ich spojrzenia jednak się spotkały, a w dodatku siatkarz uśmiechnął
się czarująco i pomachał ręką.
- Martix! Co to
było? – kolega zawisł na jej ramieniu.
- Co?
- Nie udawaj
głupiej. Właśnie macha ci pół Skry.
Obejrzała się,
dostrzegając Facundo z Wroną, którzy czekali w kolejce do ataku i przy okazji
szczerzyli się do trybun. Westchnęła ciężko.
- Skąd miałam
wiedzieć, że mnie poznają?
- To są te
twoje znajomości, które cię zaprosiły na mecz, tak? – obrócił jej twarz na
wprost swojej. – Gadaj, małpo.
- Wpadłam na
nich przypadkiem, nic wielkiego – mruknęła.
- Aha! A potem
nie przychodź do mnie i nie proś na chrzestnego – brunet rzucił pouczającym
tonem, za co dostał cios między żebra.
- Nie zapędzaj
się, Leszczu.
~~~~
Odkąd zobaczył sporą grupę
młodych ludzi, bawiącą się świetnie na trybunach, liczył na ponowne spotkanie
Polki. Nie odpuściła sobie okazji na mecz. Dojrzał ją w końcu i nagle przestał
się denerwować. Czy poczułby się zawiedziony, gdyby nie przyszła? Sam nie
potrafił sobie odpowiedzieć. Po prostu cieszył się z jej obecności na widowni.
Skoncentrował się na rozegraniu,
bo co chwilę dostawał w swoje ręce piłkę, a jego koledzy fruwali przy siatce. Każde
dobre słowo od atakujących podnosiło go na duchu. Ambicja Argentyńczyka kazała
mu tak długo próbować, aż nie znalazł z każdym przepisu na odpowiednie
rozegranie. Nie dało się ukryć, że czasem przesadzał z szybkością. Wtedy
zawodnicy ledwo co dotykali piłki, a potem spoglądali na niego zdumieni.
Jeszcze ich kiedyś przyspieszy. Uśmiechnął się pod nosem po efektownym pipie z
Conte, za który trener poklepał go po plecach.
- Przyszła twoja znajoma – rzucił
przyjmujący, gdy szli w stronę krzesełek i ręczników.
- Widziałem.
- I co?
- Nie rozumiem – spojrzał pytająco
na kumpla.
- Zamierzasz coś z tym zrobić? –
Facundo upił kilka łyków wody.
- Niby co? – rozgrywający dalej
nie pojmował sytuacji.
- Myślałem, że ci się spodobała.
- No taaak, ale…
- Zaproś ją do klubu na imprezę,
na spacer, do kina, cokolwiek – wtrącił Andrzej, siadając obok. – Tylko nie
bądź jak kołek.
- Uwzięliście się na mnie, czy
co?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siema :) Długo mnie nie było, dałam wam odpocząć ode mnie :P
Ech ten biedny Nicolasek :D
Trzymajcie się!
Powinnam dostać jakąś nagrodę za bycie cierpliwą!
OdpowiedzUsuńRano dostaniesz coś konkretniejszego :*
Dobrze. No to może mnie nie zabijesz ani nie skreślisz z listy swoich przyjaciół, ale najbardziej podobał mi się fragment Andrzeja i Ingi. I nie! To wcale nie z powodów, o których właśnie pomyślałaś. Był taki romantyczny, delikatny. Widać w końcu, że środkowy uruchomił mózg - brawo, Wrona! Inga, zrezygnowała dla niego z rodziny i super, że on to rozumie, bo w zasadzie jest teraz dla niej najbliższą osobą na świecie.
UsuńOch Gapcio! Ty uroczy i nieporadny siatkarzu <3. Widać, że mało obyty w towarzystwie kobiet, skoro ktoś taki jak Wrona musi mu podrywy wymyślać, ale od tego są przyjaciele. Nie ma on z nimi łatwego życia, ale to dla jego własnego dobra.
Och a gdzie Włodi i Ola? Poczułam się zawiedziona ich nieobecnością.
Chcę wiedzieć co będzie w następnym!
Aaaa i pamiętaj o obietnicy złożonej mi na gg! Słowo powiedziałaś, więc nie próbuj się nawet wymigać!
Całusy :*
Ciocia Lady Spark
Ale z tego Nico to spokojna woda, ale coś mi się zdaję, że jeszcze trochę i się rozkręci i też pokaże swój argentyński temperament, a jak na razie widać, że nasza Marta bardzo przypadła mu do gusty i ja wiem, że on jest nieśmiały i w ogóle, no ale Nico - żeby Andrzejek Ci tutaj podrywa załatwiał?! No ty wiesz co! Dobrze, że Andrzejek taki z Facu rezolutny, bo inaczej to by tyle było z obecności dziewczyny na trybunach!
OdpowiedzUsuńAle i tak tekstem całego odcinka jest ten o psychicznych fankach Uriarte :D
Buźka :*
Andrzej moim mistrzem hahaha tekst o podrywie wygrywa;d Leszek też fajny, bo potrafi rozruszać towarzystwo i jeszcze ojcem chrzestnym chce zostać:P Niech Niko się bierze, bo warto:) Dobrze, że Wronka rozmawia o swoim związku ze swoją dziewczyną, ceni się;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń